Przejdź do głównej zawartości

Drony, Dezinformacja i Cyfrowy Rafał.

W nocy z 9 na 10 września w Polsce coś się wydarzyło, co nie tylko wstrząsnęło bezpieczeństwem, ale także kompletnie rozbujało internet. Rosyjskie drony bojowe naruszyły naszą przestrzeń powietrzną i choć fizycznie nie były to ataki, to ich skutki w sieci były o wiele bardziej widoczne. Zamiast zimnej, racjonalnej reakcji, od razu zaczęły się pojawiać wszędzie komentarze, teorie, oskarżenia, manipulacje… Cały chaos, który wybuchł wokół tego, był równie groźny, co same drony.

dezinformacja

Dezinformacja w Czasie Rzeczywistym.

Po incydencie w sieci pojawiło się ponad 180 tysięcy wzmianek na temat ataku, ale to nie same drony były największym zagrożeniem. Cała fala komentarzy, które zaczęły krążyć, powielały błędne informacje i szybko tworzyły chaos. Wśród popularniejszych narracji znalazły się takie, które nie miały żadnego pokrycia w rzeczywistości: oskarżenia, że to Ukraina ponosi winę za incydent, teorie o tym, że rząd coś ukrywa, i mnóstwo innych, które nie miały absolutnie żadnego sensu. A zamiast jedności w obliczu kryzysu, zaczęły się wzajemne oskarżenia i podziały. Właściwie, to dokładnie o to chodziło tym, którzy próbują podważyć zaufanie i zasiewać chaos.

Wszystko to działo się na oczach milionów ludzi, którzy – nie wiedząc, co jest prawdą – zaczynali rozprzestrzeniać te same dezinformacje. Warto pamiętać, że to nie tylko boty i zorganizowane kampanie stoją za tym, ale także zwykli ludzie, którzy nieświadomie stali się częścią tego wiru. Chociaż dezinformacja jest nowoczesną bronią, to jej rozprzestrzenianie opiera się na naszych emocjach, które można łatwo manipulować. I to w tym tkwi jej potęga.

Wydaje się, że dezinformacja roznosi się z prędkością światła. Ale dlaczego tak łatwo padają na nią zwykli ludzie, tacy jak ja czy ty? Wydaje mi się, że jest kilka powodów, które sprawiają, że tak łatwo dajemy się złapać.

Pierwszy to polaryzacja społeczna – w Polsce (i nie tylko) podziały polityczne są ogromne, a wszystko, co się dzieje w kraju, od razu trafia na grunt emocji. W takich chwilach jesteśmy bardziej podatni na to, co mówi ktoś, kto odpowiada naszemu światopoglądowi, bez zastanowienia, czy to w ogóle jest prawda. Drugi powód to niskie zaufanie do instytucji – każdego dnia widzimy, jak media i politycy niejednokrotnie zawodzą, co sprawia, że stajemy się coraz mniej ufni. W takiej atmosferze każda informacja, która podważa zaufanie do rządu czy mediów, wydaje się „prawdziwa” – a to jest bardzo niebezpieczne.

Nie możemy też zapominać o braku edukacji cyfrowej. Z internetu korzystamy nie od roku czy dwóch a fundamentalną wiedzę posiada zbyt mało osób by wyjaśniać techniczne mankamenty. Zbyt wiele osób nie wie, jak sprawdzać źródła informacji i jak weryfikować treści. 

Cyfrowy Rafał.

Nie minął dzień a już po południu w sieci zaczął krążyć komentarz Rafała, który twierdził, że dom w Wyrykach zniszczyła ulewa i burze. 

 

Razem z Rafałem takie smaczki wrzucały inne boty lub przypadkowi ludzie, którzy w emocjach obrażali tych, którzy twierdzili, że dom zniszczył dron lub pocisk. Emocje brały tutaj górę.


 

Najprościej było to sprawdzić samemu, zamiast ufać bezgranicznie jakiemuś nieznajomemu "kontu" z facebooka. Znając lokalizację upadku "czegoś" na dom w Wyrykach, rozpocząłem od pytań do wyszukiwarek  "Wyryki burze", "Wyryki ulewy" "lubuskie wyryki ulewy" "lubuskie zniszczony dach" i wszystkie inne podobieństwa. Wyszukiwałem tekstów oraz grafik ale nic nie znalazłem.. 

No dobra.. To jak nic nie ma to może znajdę dom na mapach? Znalazłem. 

Jeździł tam nawet busik google :)


Wyszukiwanie obrazem, zwróciło mi kilka razy podobny dom z cegły ale w innej lokalizacji i znajdował się w szeregu innych zabudowań - ogólnie czego bym nie zakombinował to ni huhu nie mogłem znaleźć takiej oczywistości jak zniszczony dach domu po ulewie w Wyrykach. Jakoś inne konta z facebooka miały to na pierwszej stronie wyszukiwania. To wtf?

Maltretując wyszukiwaniami swoją przeglądarkę w końcu mi się udało: Uwaga! Po kliknięciu w link przeniosło mnie na stronę główną portalu :) 

Zjawisko nr 1 - przypadek

Mamy tutaj do czynienia z pierwszym rodzajem zjawiska tj. nieadekwatnym otagowaniem i błędnym powiązaniem zdjęcia. Jak do tego doszło? A no mogło być tak, że:
- artykuł, do którego prowadził pierwotny link, mógł zostać zaktualizowany, przeniesiony lub usunięty
- Google błędnie połączył obraz z tekstem, który był na tej samej stronie, ale w zupełnie innym kontekście
- Manipulacja intencjonalna / clickbait wizualny

I to nie spisek google, tylko tak to bywa w internecie.

Ale wiesz co? Cyfrowy Rafał i jego koledzy nie katowali swoich przeglądarek żeby dostać zdjęcie zniszczonego domu z tekstem ulewy. Rafał znał się trochę "bardziej".

Zjawisko nr 2 - celowe działanie

Rafał wybrał zdjęcie dachu z Wyryk i wyszukał je obrazem w wyszukiwarce google, w ten sposób dostał artykuły w których już pisano o dronach i zamieszczono zdjęcia zniszczonego dachu.
Następnie wcisnął prawy przycisk myszki i zapisał stronę na swoim komputerze w pliku .html.

 

Zobaczył, że pierwszy obrazek z artykułem pochodził z interia.pl, ("Rosyjskie drony na Polską..") to uruchomił zapisany plik .html z poziomu edytora tekstowego i wyszukał frazę 'Rosyjskie drony".


Zastąpił tekst "Rosyjskie drony na Polską" swoim tekstem (Ja tu dałem sąsiedzką kłótnię) i zapisał zmiany - najpewniej kombinacją klawiszy Ctr+S. Następnie otworzył stronę na swoim komputerze i zrobił zrzut ekranu w taki sposób, żeby nie było widać ścieżki wyszukiwania, czyli adresu https://www.google.com/search?client=firefox12-b-d&era_e34598-0090985302495820.. itd
Wiesz dlaczego? 


Bo robił to w pośpiechu - lokalnie otworzona strona po zmianach ma taką ścieżkę:

 

Ale gdyby miał 30 sekund więcej - to zrobiłby to dokładniej.
Można wpisać w formularze co tylko chcesz i nie odświeżając strony, mamy brednie na 102%.

 


I fajno i straszno.. 

Dezinformacja to nie żart i nie można jej lekceważyć.

Ale nie jesteśmy wobec niej bezbronni. Są rzeczy, które możemy zrobić, żeby skutecznie się przed nią bronić. I to tak naprawdę nie tylko państwo, ale także my, indywidualni użytkownicy internetu.

Przede wszystkim, edukacja cyfrowa to klucz. Każdy z nas powinien umieć rozpoznać manipulację. Szkoły, kampanie społeczne, warto uczyć się nie tylko tego, jak rozpoznać fake newsy, ale także jak reagować, kiedy widzimy, że coś w internecie jest zwyczajnie nieprawdziwe.

Ty, jako użytkownik internetu, masz naprawdę wielką rolę do odegrania. I to wcale nie chodzi o to, żebyś był ekspertem w sprawdzaniu każdej informacji, ale o to, żebyś zatrzymał się na chwilę i pomyślał. Zanim udostępnisz coś w internecie – sprawdź źródło. Zanim zaczniesz reagować emocjonalnie na coś, co widzisz, zastanów się, czy ta informacja jest rzetelna. Wspieraj wiarygodne źródła i w miarę możliwości edukuj innych, jak nie dać się wciągnąć w ten szaleńczy wir dezinformacji. Widzisz, że ktoś w Twoim kręgu powiela niesprawdzone informacje, to reaguj i zgłoś przynajmniej post, który powiela fałszywe informacje. Gdy kilka osób postąpi w ten sam sposób, fałszywa informacja zostanie zablokowana i taki Rafał nie zasieje informacji z ulewą. 

Cyfrowa tożsamość == bariera dla botów.

Jednym z kluczowych problemów w sieci jest brak weryfikacji użytkowników, co ułatwia tworzenie tysięcy botów rozprzestrzeniających fałszywe treści. Platformy społecznościowe oferują bardzo niski próg wejścia - wystarczy e-mail. 
 
Prace nad cyfrową tożsamością trwają intensywnie na całym świecie. W Unii Europejskiej rozwijany jest projekt eIDAS 2.0, który zakłada stworzenie europejskiego portfela cyfrowej tożsamości – narzędzia umożliwiającego bezpieczne logowanie się do usług publicznych i komercyjnych w całej UE. W podobnym kierunku idą duże firmy technologiczne, takie jak Microsoft czy IBM, a także organizacje międzynarodowe, np. ID2020, które pracują nad zapewnieniem cyfrowej identyfikacji osobom pozbawionym dokumentów tożsamości – zwłaszcza w krajach rozwijających się. Ciekawym kierunkiem są również rozwiązania oparte na technologii blockchain, które pozwalają tworzyć niepodrabialne i transparentne systemy identyfikacji.

Wprowadzenie dobrowolnego uwierzytelniania cyfrowego tożsamości na platformach społecznościowych jako warunku dostępu do publicznych dyskusji dałoby takie korzyści jak:
•    Odróżnienie realnych użytkowników od kont automatycznych.
•    Możliwość filtrowania dyskusji – np. tylko od osób zweryfikowanych.
•    Ograniczenie masowego tworzenia kont dezinformacyjnych.
No i najważniejsze - tożsamość nie musi być publiczna – wystarczy, że jest potwierdzona. System z którego korzystasz nie musi wiedzieć, że Ty to Ty - grunt żeby wiedział, że Ty istniejesz naprawdę. W kryptografii nazywa się to Zero-Knowledge Proofs (ZKP) to metoda, która pozwala jednej stronie (np. użytkownikowi) udowodnić drugiej stronie (np. systemowi), że posiada jakąś informację (np. jest pełnoletni), bez ujawniania samej tej informacji.
Takie rzeczy, już zaczynają się w blockchain :) 

A o blockchanie.. coś jeszcze napiszę kiedyś :) Cześć!

 



 **Gwarantuję Ci niezmienność moich treści**

Hash artykułu:

ID transakcji: sprawdź OP_RETURN i porównaj jego hash

Komentarze

Popularne posty

Discord kontra Forum – dlaczego Twój mózg tęskni za phpBB

Cyfrowy minimalizm - mniej pingów, więcej spokoju

Not Your Keys? – Krypto, Prawo i Wielkie Nieporozumienie