INSIDE to nie tylko mistrzowska opowieść i świetnie zaprojektowane zagadki — to przede wszystkim wizualna perełka, która potrafi zachwycić nawet najbardziej wymagające oko gracza.
Artystyczna strona gry to prawdziwy popis minimalistycznego designu, który jednocześnie potrafi być oszałamiająco szczegółowy. Dawno nie grałem w taki rodzaj gier ale ta, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Grając, czasem aż zatrzymywałem się na chwilę, by podziwiać jej efekty wizualne!
Całość utrzymana jest w niemal monochromatycznej palecie barw — czerń, szarości i tylko gdzieniegdzie przygaszone czerwienie czy zielenie. Dzięki temu każdy element krajobrazu, każda postać, każdy cień zyskuje na sile wyrazu. Gra operuje światłem i cieniem tak, że niemal czuć ciężką, duszną atmosferę zanurzenia się w tym opresyjnym świecie.
Animacje są płynne i naturalne, a kamerowe ujęcia łapią odpowiednią perspektywę, która idealnie buduje napięcie i podkreśla klaustrofobiczny charakter lokacji. Wrażenie głębi i przestrzeni osiągnięto głównie przez warstwy tła i subtelne efekty środowiskowe, dzięki czemu gra nie męczy, lecz wręcz hipnotyzuje swoim spokojem i równoczesnym niepokojem.
Co więcej, gra do perfekcji wykorzystuje efekty świetlne — momenty, kiedy pojawiają się jaskrawe refleksy czy nagłe rozbłyski światła, potrafią zaskoczyć i wręcz przykuć wzrok, podbijając jednocześnie intensywność dramatycznych scen.
Pod względem wizualnym Inside nie obiecuje efektów rodem z najnowszych blockbusterów, ale drażni zmysły swoją surowością, przypominając, że mniej znaczy czasem więcej. To prawdziwa uczta dla fanów sztuki wizualnej w grach, która potrafi wzbudzić emocje bez potrzebny miliona polygonów i eksplozji.
Gra choć jest do ukończenia w kilka godzin, jest warta wydania kilku PLN.
Kupiłem ją na Steam w pakiecie z Limbo, za ok. 10zł.
Hash artykułu:
ID transakcji: sprawdź OP_RETURN i porównaj jego hash
Komentarze
Prześlij komentarz